W ciucholandzie na wieszaku wśród sukienek wisiało sobie czerwone coś. Było to dość obszerne, zupełnie niekształtne. A ja muszę spojrzeć na każdą czerwoną rzecz, a już tym bardziej na czerwony niezidentyfikowany obiekt wiszący. Po chwili rozwijałam suknię z dołem z połowy koła i szarfami do samodzielnego tworzenia góry. Nie muszę chyba mówić, że nie zastanawiałam się długo nad kupnem. Dość szybko, jak na mnie, uwinęłam się z szyciem, bo postanowiłam, że zgłoszę się do konkursu o-rety, na przeróbkę ciucha. Z szarf uszyłam górę z wypróbowanego wykroju, rękawy pożyczyłam z innego wykroju i wyszło. To mój pierwszy raz z dzianiną, maszyna nawet współpracowała, próba się udała. Dół skróciłam i wyszła sukienka, jaka chodziła za mną od jakiegoś czasu. I to jeszcze w moim ulubionym kolorze!
Taka była
A tak wygląda teraz
[…] sukienki „zrób to sam” z ciucholandu powstała już sukienka, ale zostało mi trochę materiału. Kolor czerwony jest moim ulubionym, dlatego pewne było, że […]
W sumie w obu wersjach sukienka mi się podoba, chociaż nowa wersja na pewno bardziej odpowiednia do aktualnej pogody 🙂 A to marszczenie w cięciu francuskim to specjalnie?
Pierwotna wersja tylko na zdjęciu dobrze wygląda, w rzeczywistości była na mnie za duża i spadała 😉 A marszczenie to jakoś tu na zdjęciu wyszło, tak to go nie ma (lub jest, ale go nie widać ;))